Władysławowo i Ustka są miastami nadmorskimi, do których w okresie letnim jeździłam najczęściej.
Zdjęcia pochodzą z kilku moich wyjazdów do Władysławowa, ale tym razem we wrześniu i październiku.
W porcie
W porcie w dniu wyjazdu do domu kupowałam świeżą rybę. Rybacy oferowali dorsza i flądrę. Wybierałam dorsza.
Na plaży
My chociaż popatrzymy.
Fajne portowe zdjęcia, takie wakacyjne wspomnienia. Też lubię Władysławowo, które kojarzy mi się z pięknym wakacyjnym wypoczynkiem i dobrą pizzą po drodze nad morze.
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam:)))
Dziękuję, Ulu :) Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam morze i takie małe, portowe miasteczka, które prawie wszędzie na świecie są do siebie podobne :) Całuski
OdpowiedzUsuńTo prawda. Nic nie planuję, ale chciałabym wiosną lub latem pospacerować brzegiem morza. Pozdrawiam Cię i zdrówka życzę :)
UsuńO, też bym chętnie tam pospacerowała! I taką rybkę prosto z kutra,usmażoną zjadła! Dorsza of course!
OdpowiedzUsuńPozdrawianki i życzenia Zdrowia ślę!
Jeszcze będzie normalnie... wtedy i rybkę zjemy i wschody i zachody słońca nad morzem podziwiać będziemy. Pozdrawiam i zdrówka życzę :)
UsuńDawno nie byłam już nad morzem. Oglądając wstawione przez Ciebie zdjęcia poczułam nadmorski klimat. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się:) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTo dla mnie bardzo dawne dzieje. Wtedy wybrałam flądrę. Pamiętam do dziś, że smakowała mi wybornie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wędkowałam w morzu.
Ja też nie wędkowałam :) ale rzeczywiście rybka nad morzem inaczej smakuje niż w domu.;)
UsuńWe Władysławowie przypadkiem byłam,
OdpowiedzUsuńkiedy tam na dworcu wysiadałam,
na wczasy jadąc do pobliskiego Chłapowa.
Potem z pensjonatu,przez okno,
taką wieże oświetloną, cały czas nocą widziałam,
z okna naszego pensjonatu..
Jednego dnia na wycieczkę się wybraliśmy z mężem,
by to miasteczko zwiedzić i te wieżę zobaczyć.
Port przy okazji, żeśmy zwiedzili i plażę.
Jednak wszędzie chińszczyzną tam wiało,
nawet taki pawilon tam był,
gdzie wszystko po 4 zl,
zatem mały sekatorek za 5 zl kupiłam.
A rybki,ktore lubie,
to tylko mrożone typu panga w barach serwowali
i wszędzie fryturą śmierdziało.
Z głodu pączki żeśmy sobie kupili
czy precle, w jakiejś bocznej cukierni,
juz nie pamiętam,
i do swego pensjonatu żeśmy wrócili,
gdzie dobra kuchnię mieli..
Przed jakimś barem tam,
taki pirat jednoreki stał
i zdjęcie z nim mam...
Ja wspominam pyszną zupę rybną z restauracji nieopodal dworca PKP . Mieści się naprzeciwko dworca w dużym pawilonie. Poza tym cukiernia z pysznym ciastem. Mają też tam moje ulubione ciasteczka anyżowe. Ja mam same miłe wspomnienia:)
Usuńtlumow nie ma ;)
OdpowiedzUsuńObiektyw ich unika ;)
Usuń